Pismo do Redakcji Gościa Niedzielnego - 2007r.
Dotyczy: wywiadu z O. Cyprianem Morycem
Szanowna Redakcjo!
Jestem od dawna stałym czytelnikiem "Gościa Niedzielnego". Gratuluję dokonania bardzo pozytywnych zmian w redagowaniu, doborze tematyki i szacie graficznej czasopisma.
W "Gościu Niedzielnym" nr 10 z dnia 11.03.2007r w dziale - Rozmowa Gościa - przeczytałem z uwagą wywiad red. Marcina Jakimowicza z o. Cyprianem Morycem z Lublina " W Ogniu Ducha". Z treścią wywiadu w pełni zgodziłem się do miejsca: A jeśli przyjdzie do Was ktoś po seansie Silwy, Reiki, bioenergoterapii?
Znam Silwę, Reiki i zostawmy to w pokoju, ale chciałem skoncentrować się na bioenergoterapii. Oczywiście, jestem katolikiem, ale też lekarzem, bioenergoterapeutą, radiestetą i homeopatą. To tyle wyliczanki, o zgrozo!
O tym, że jestem radiestetą, dowiedziałem się 27 lat temu, będąc w odwiedzinach u mojego przyjaciela - księdza proboszcza, którego wikariusz był radiestetą, a że jestem bioenergoterapeutą - jeszcze wcześniej, bo od początku mojej pracy lekarskiej, od moich pacjentów.
Od wielu lat jestem Mistrzem Bioenergoterapii i Dyplomowanym Radiestetą. Obydwa te zawody są oficjalnie w Polsce uznane, a kwalifikacje do ich wykonywania uzyskałem po zdaniu egzaminów państwowych.
Przed 27 laty, podobnie jak O. Moryc, byłem sceptycznie nastawiony do tych tematów. Przez wiele lat własnych eksperymentów, "testowania" na moich pacjentach, pogłębionego studiowania tych zagadnień, przekonałem się, że to nie jest żadna magia, okultyzm czy sekciarstwo, jak to nazwane jest w tym wywiadzie. Są to bardzo stare dziedziny wiedzy eksperymentalnej, których rodowodu można się doszukać w starych cywilizacjach, szczególnie Dalekiego Wschodu sprzed około 5 tys. lat.
Zanim zająłem się, szczególnie bioenergoterapią, musiałem zmagać się wewnętrznie jako "uczony" lekarz, aby przekonać się, że to naprawdę leczy i to bardzo skutecznie z wielu chorób i zaburzeń, z którymi współczesna medycyna nie może sobie poradzić, mimo niewątpliwego jej postępu.
Mam wielu pacjentów - sceptyków ( i lubię takich), którzy po uzyskaniu poprawy zdrowia lub wyleczeniu, stali się propagatorami, wprost entuzjastami tego rodzaju terapii, nawet pacjenci - lekarze i ich rodziny. Muszę tu wspomnieć, że miewam też w tej terapii pacjentów - osoby duchowne i ich rodziny. Z historii Radiestezji i Bioenergoterapii, znam wiele słynnych nazwisk osób duchownych.
Homeopatię, jako rodzaj terapii, studiowałem kilka lat i z powodzeniem stosuję ją jako drugą naturalną terapię. Lekarzem jestem od ponad 40 lat, i to praktykiem, a nie tylko teoretykiem, i mogę sobie pozwolić na własną filozofię medycyny, stwierdzając, że leczą nie tylko leki farmakologiczne - chemiczne czy ziołowe, ale też homeopatia czy bioenergoterapia.
Wyznaję łacińskie maksymy: "Primum non nocere" (po pierwsze nie szkodzić) i "Salus aegroti suprema lex est (dobro pacjenta prawem najwyższym).
Jest ogromnym uproszczeniem, z krzywdą dla medycyny, ogólne stwierdzenie, że tylko medycyna naukowa (szczególnie chemiczna) jest słuszna i godna polecenia, wszystko inne, nieudowodnione naukowo jest oszustwem. Czy obecny stan wiedzy jest najwyższy z możliwych? Nie mój problem, że nauka nie radzi sobie z tego rodzaju fenomenami i nie może tego zbadać, zmierzyć, zdefiniować "po naukowemu" - widocznie to jeszcze nie ten etap wiedzy.
A zacni, uczeni teologowie - na szczęście tylko niektórzy - wszystko to, co szczególnie z Dalekiego Wschodu, nie do końca poznane - wrzucają do jednego "worka" jako magia, okultyzm, sekta.
Sądzę, że na negatywny stosunek do tych tematów, może mieć wpływ spora grupa "oszołomów - pseudoterapeutów", działających w sposób nieuczciwy, wypaczających wizerunek wielu uczciwie pracujących i pomagająch chorym.
Dużo i coraz więcej mówi się i pisze o roli świeckich w Kościele Katolickim, ja jako lekarz - katolik i znawca - teoretyk i praktyk tych dziedzin parapsychologii i medycyny naturalnej, mam prawo i obowiązek, zabrać głos w dyskusji na te tematy.
Znam osobiście Wielkiego Teologa z Lublina, Ks. Arcybiskupa Bolesława Pylaka - Profesora Teologii Dogmatycznej, który jest dla mnie i nie tylko, bo dla radiestetów i bioenergoterapeutów w Polsce - niekwestionowanym autorytetem i przewodnikiem duchowym.
Polecam Państwa uwadze książkę autorstwa Ks. Abp. Bolesława Pylaka " Poznawać w świetle wiary", gdzie w jednym z rozdziałów Ks. Abp. rozważa problemy medycyny naturalnej.
Przesyłam Państwu odpis opracowania Ks. Abp. Prof. Bolesława Pylaka " Bioenergoterapia i radiestezja w świetle nauki Kościoła Katolickiego" oraz świadectwo Ks. Proboszcza z mojej parafii, żebyście Państwo przekonali się jaka jest moja postawa życiowa.
Jestem gotowy do szerszej dyskusji na te tematy, a moją korespondencję do Redakcji, można wykorzystać wg uznania.
Serdecznie pozdrawiam - Szczęść Boże